A czym właściwie The PROMS jest? Otóż jest to olbrzymi, trwający całe lato festiwal muzyki nie tylko poważnej, ale i nie rozrywkowej. Muzyki przez wielkie "M". Przez blisko trzy miesiące trwania festiwalu, każdego wieczora można doświadczać muzyki klasycznej, jazzowej i tradycyjnej, a to wszystko w niezwykle zdobnych wnętrzach The Royal Albert Hall.
Historia festiwalu swój początek ma w latach '30 XX wieku. Od początku trwania The PROMS miał wielki wpływ na rozwój kultury narodu i popularyzację muzyki klasycznej. Ze względu na powszechny dostęp do koncertów wszystkich warstw społecznych, The PROMS nazywany był festiwalem demokratycznym. Za kilka szylingów nawet prości londyńczycy mogli spędzić wieczór w eleganckich wnętrzach królewskiej sali koncertowej doświadczając piękna muzyki.
Od początku trwania festiwalu jest on organizowany przez BBC i transmitowany początkowo na antenie radiowej, a z czasem i telewizyjnej.
Gospodarzem festiwalu jest The Royal Albert Hall, wybudowana pod koniec XIX wieku na polecenie Królowej Wiktorii, owalna sala koncertowa ku czci Alberta - ukochanego mężą królowej, wielkiego miłośnika sztuki. W skład kompleksu znajdującego się w South Kensington, wchodzi również prawie cały ze złota, memoriał ku pamięci Alberta. O względach artystycznych pomnika nie ma co dyskutować, taki mieli styl i już. Jego symbolika zaś, jest naprawdę bogata i warto o niej poczytać chociażby na Wikipedii.
Ja, przyznam szczerze, na The PROMS wybierałam się od lat. I w końcu zrealizowałam swój plan. Na koncert wybraliśmy się z okazji przyjazdu mojej Mamy, oraz moich urodzin. Zdecydowaliśmy się Pasję Św. Jana wg Bacha.
W niedzielny, deszczowy wieczór udaliśmy się na koncert i w pierwszym momencie The Royal Albert Hall przyprawiła mnie dosłownie o zawrót głowy. Wysokość sali i jej owalny kształt doprowadziły mój błędnik do szaleństwa.To miejsce robi naprawdę wrażenie. Z jednej strony sala jest olbrzymia, a z drugiej zdaje się być kameralna.
Koncert rozpoczął się od dźwięków największych w Europie organów oraz odśpiewanego wspólnie z publiką hymnu. To, jakie wrażenie ten wspólny śpiew na mnie zrobił, nie sposób opisać. Ciary po plecach. I choć porównanie nieadekwatne, poczułam się trochę, jakbym była na słynnym już meczu reprezentacji Irlandii w czasie Euro 2012, kiedy to kibice w tak wzruszający sposób chórem śpiewali "The Fields of Athenry". Zamieszczony poniżej przeze mnie filmik, chociaż trochę pozwoli Wam poczuć atmosferę koncertu.
Będąc latem w Londynie, koniecznie wybierzcie się do the Royal Albert Hall. Za dosłownie kilka funtów możecie mieć niezapomniane wspomnienia. Co ważne, nie musicie się martwić o strój. Na The PROMS spokojnie można się wybrać w T-shircie, a rezerwując bilety rano w dzień koncertu, można załapać się na super okazję i kupić bilet dokładnie na wprost sceny. Jedyną wadą jest to, że są to miejsca stojące :(
W przyszłym roku muszę się wybrać koniecznie
OdpowiedzUsuńJa wczoraj obejrzałam w tv koncert finałowy. I wiem jedno, za rok też chcę tam być. To było jak October Fest tylko z większą klasą i mniejszą ilością piwa 😉
OdpowiedzUsuń