sobota, 9 września 2017

The PROMS, czyli narodowa duma Brytyjczyków

Dziś jest ten wielki dzień. Dzień finałowego koncertu The PROMS, nazywanego po prostu The Last Night of the Proms. Dzisiejszego wieczora oddani tradycji Brytyjczycy zasiądą przed ekranami telewizorów, przed odbiornikami radiowymi, a szczęśliwcy będą celebrować ten wieczór w The Royal Albert Hall doświadczając wielkiego święta muzyki.


A czym właściwie The PROMS jest? Otóż jest to olbrzymi, trwający całe lato festiwal muzyki nie tylko poważnej, ale i nie rozrywkowej. Muzyki przez wielkie "M". Przez blisko trzy miesiące trwania festiwalu, każdego wieczora można doświadczać muzyki klasycznej, jazzowej i tradycyjnej, a to wszystko w niezwykle zdobnych wnętrzach The Royal Albert Hall.

Historia festiwalu swój początek ma w latach '30 XX wieku. Od początku trwania The PROMS miał wielki wpływ na rozwój kultury narodu i popularyzację muzyki klasycznej. Ze względu na powszechny dostęp do koncertów wszystkich warstw społecznych, The PROMS nazywany był festiwalem demokratycznym. Za kilka szylingów nawet prości londyńczycy mogli spędzić wieczór w eleganckich wnętrzach królewskiej sali koncertowej doświadczając piękna muzyki.
Od początku trwania festiwalu jest on organizowany przez BBC i transmitowany początkowo na antenie radiowej, a z czasem i telewizyjnej.
Gospodarzem festiwalu jest The Royal Albert Hall, wybudowana pod koniec XIX wieku na polecenie Królowej Wiktorii, owalna sala koncertowa ku czci Alberta - ukochanego mężą królowej, wielkiego miłośnika sztuki. W skład kompleksu znajdującego się w South Kensington, wchodzi również prawie cały ze złota, memoriał ku pamięci Alberta. O względach artystycznych pomnika nie ma co dyskutować, taki mieli styl i już. Jego symbolika zaś, jest naprawdę bogata i warto o niej poczytać chociażby na Wikipedii.

Ja, przyznam szczerze, na The PROMS wybierałam się od lat. I w końcu zrealizowałam swój plan. Na koncert wybraliśmy się z okazji przyjazdu mojej Mamy, oraz moich urodzin. Zdecydowaliśmy się Pasję Św. Jana wg Bacha.
W niedzielny, deszczowy wieczór udaliśmy się na koncert i w pierwszym momencie The Royal Albert Hall przyprawiła mnie dosłownie o zawrót głowy. Wysokość sali i jej owalny kształt doprowadziły mój błędnik do szaleństwa.To miejsce robi naprawdę wrażenie. Z jednej strony sala jest olbrzymia, a z drugiej zdaje się być kameralna.
Koncert rozpoczął się od dźwięków największych w Europie organów oraz odśpiewanego wspólnie z publiką hymnu. To, jakie wrażenie ten wspólny śpiew na mnie zrobił, nie sposób opisać. Ciary po plecach. I choć porównanie nieadekwatne, poczułam się trochę, jakbym była na słynnym już meczu reprezentacji Irlandii w czasie Euro 2012, kiedy to kibice w tak wzruszający sposób chórem śpiewali "The Fields of Athenry". Zamieszczony poniżej przeze mnie filmik, chociaż trochę pozwoli Wam poczuć atmosferę koncertu.


Będąc latem w Londynie, koniecznie wybierzcie się do the Royal Albert Hall. Za dosłownie kilka funtów możecie mieć niezapomniane wspomnienia. Co ważne, nie musicie się martwić o strój. Na The PROMS spokojnie można się wybrać w T-shircie, a rezerwując bilety rano w dzień koncertu, można załapać się na super okazję i kupić bilet dokładnie na wprost sceny. Jedyną wadą jest to, że są to miejsca stojące :(








2 komentarze:

  1. W przyszłym roku muszę się wybrać koniecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wczoraj obejrzałam w tv koncert finałowy. I wiem jedno, za rok też chcę tam być. To było jak October Fest tylko z większą klasą i mniejszą ilością piwa 😉

    OdpowiedzUsuń