piątek, 15 lipca 2016

WORTH TO BE THERE 2 - Opera pod chmurką, czyli BP Big Screens

BP BIG SCREENS 2016 - ROYAL OPERA HOUSE



Wczoraj miało miejsce ostatnie w tym roku wydarzenie z cyklu BP Big Screens, czyli nic innego, jak opera i balet pod chmurką. Udaliśmy się na Trafalgar Square celem oddania się kulturze wysokiej. Opera startowała o 7:15, byliśmy na miejscu o 6:30, a tam przywitał nas tłum. Ciężko było o dogodne miejsce do siedzenia, ale co tam, damy radę.
Organizator zadbał o bezpieczeństwo i wygodę uczestników. Cały plac był ogrodzony, przy wejściu miłe panie rozdawały programy wydarzenia. Sprawdzano torby na obecność szkła i innych takich. Wino przelewano do plastikowych karafek, rozdawano dmuchane poduszki do siedzenia i nic tylko oddać się sztuce na uroczym pikniku.
A w programie była opera Verdiego Il Travatore w reżyserii Davida Boscha. Nawet nie będę udawać, że na operze się znam ale lubię. Zwyczajnie mnie ona wzrusza. A i tak było tym razem.





czwartek, 14 lipca 2016

SUMMER PARTY

TAK SIĘ BAWIĄ KORPORACJE



W zeszłą sobotę byłam gościem na letniej imprezie dla pracowników GAMESYS i bawiłam się jak dziecko :)
W parku, nad stawikiem, kawałek za Luton, spotkało się 51 narodowości, bo pracowników z tylu krajów zrzesza wspomniana wcześniej firma.
Autokar zabrał nas z centrum Londynu i po prawie dwóch godzinach drogi znaleźliśmy się w parku rozrywki dla dużych i małych. A można było zjeść i się napić, ale to typowe. Poza tym pojeździć na karuzeli - lata tego nie robiłam. Jednak byłam nieco zasmucona, bo na dużą łańcuchową zadek by mi się nie zmieścił, ale za to diabelski młyn zaliczyłam dwa razy. Poza tym były autka, ujeżdżanie byka, dyskoteka na wrotkach, pokazy akrobatyczne, malowanie twarzy, sesja zdjęciowa, gra w wisielca i w statki, centrum zabaw dla dzieci i pewnie jeszcze wiele innych, których nie odkryłam.
Ubawiłam się przednio i totalnie zmęczona, no dobra, trochę też pod wpływem, po północy wylądowałam w domu. Za rok też tak chcę!
A oto fotorelacja:



Jonatan na dużej łańcuchowej i na byku:



Nasze make up:






I inne rozrywki:








No i jeszcze video:
(karuzela to były emocje, a Jonatan utrzymał się w siodle 43sekundy! Mistrzunio!)
















niedziela, 10 lipca 2016

WORTH TO BE THERE - Sky Garden

SKY GARDEN

Jednym z budynków wyróżniających się w panoramie Londynu jest Sky Garden. To ten sam budynek, od którego bodajże dwa albo trzy lata temu zapalił się zaparkowany w pobliżu samochód. No dobra, nie od budynku się zapalił, tylko od iskry, która powstała na skutek odbijającego się słońca na fasadzie budynku. Uff... wymagające gramatycznie zdanie.
Do rzeczy.
Żeby dostać się na 35 piętro budynku Sky Garden, najpierw trzeba upolować w internetach wolny slot i zarejestrować imiennie swoje przybycie. Przy wejściu uprzejma obsługa sprawdzi nasz darmowy bilet wstępu wysłany na maila oraz nasz paszport. Następnie, niczym na lotnisku, prześwietlony zostanie nasz bagaż, jak i my sami i dopiero będzie nam dane wsiąść do windy. Winda szybciutko porywa nas na górę, a tam czekają restauracje, ogrody i upał. Oczywiście jeszcze taras widokowy, dziś zamknięty z powodu zbyt wietrznej pogody oraz przepiękne widoki. Dla nich warto polować na wejściówkę!
Bo o wejściówkę w środku tygodnia jest dość łatwo, ale w weekend trzeba pilnować na wracające bilety od ludzi, którzy rezygnują z przybycia w danym dniu.
A co można zobaczyć?
Przede wszystkim The Shard, London Eye, St. Paul's Cathedral, The Gherkin, Canary Wharf, The Tower of London, Tower Bridge, czy City Hall. Polecam!























piątek, 8 lipca 2016

HISTORY & ART 4 - Imperial War Museum

IMPERIAL WAR MUSEUM




Muzeum Wojny w planach miałam już w maju, a jakoś się tak zeszło, że dotarłam tam dopiero dzisiaj. Muzeum prezentuje historię działań wojennych począwszy od I Wojny Światowej do współczesności. 
Wchodząc na jego teren, najpierw spostrzegłam polski autokar na śląskich rejestracjach, a przed muzeum sporą grupę znudzonych nastolatków. W tej kwestii na przestrzeni lat nic się nie zmienia. Do muzeów powinniśmy chodzić dlatego że chcemy, a nie dlatego, że ktoś tam nas zaprowadził. Co tam interesuje nas historia, kiedy my się chcemy tylko dobrze bawić ;)
Ale do rzeczy.
Przed Muzeum stoi kawałek muru, no i się nie pomyliłam, to fragment muru berlińskiego:


Wchodzę do gmachu, a tam podwieszone pod sufitem samoloty. Robią wrażenie!



Teraz zaczyna się spacer korytarzami pełnymi sprzętu wojskowego, szczątki samolotów, samochody, orzeł Trzeciej Rzeszy, maszyna szyfrująca, ubrania z epoki i wiele, wiele innych.


















Dalej, na ziemi leżał kawał powyginanej, potężnej stali. Okazuje się, że to fragment wydobyty ze zgliszczy World Trade Center. Da się odczuć, jak potężna była to tragedia.



W końcu trafiłam na piętro z wystawą o Holocauście. I to miejsce stanowczo mną wstrząsnęło. Wyszłam stamtąd totalnie przybita i umęczona. Najbardziej zapadły mi w pamięć sposoby na badanie czystości rasy aryjskiej, wraz z wzorcem budowy twarzy: 



A także model Auschwitz w miniaturze. O tyle dosadny, że cały w bieli. Kolor niewinności, i tysiące ludzi wchodzących do komory gazowej...



Jeszcze kilka obrazów z tej wystawy już bez komentarza:







A na sam koniec premier Blair wzywający do pokoju i ja. Make tea, not war!