niedziela, 23 października 2016

Tired of London, tired of life


Ostatnio, skończywszy wcześniej pracę, co nie zdarza się zbyt często, udałam się na mały tour po okolicznych czaritkach, czyli charity shopach, jeszcze inaczej lumpeksach. Złowiłam mega kurtkę skórzaną za całe 8 funciaków, ale nie o niej teraz mowa. Bo post ma być o książce. Kosztowała całe 3 funty, a z założenia ma zapewnić rok dobrej zabawy, a tak po prawdzie to dużo więcej niż rok. Autor książki przewidział, że mieszkając w Londynie, każdego dnia roku mamy czas na wycieczkę w jedno ciekawe miejsce... chyba tu nie pracował ;) Zatem - One thing a day to do in London. Opisane miejsca bardzo często są nieoczywiste i  niepopularne, zatem ciekawe. I to właśnie z tą książką planuję odwiedzać kolejne zakątki Londynu i opisywać je tutaj na blogu, chce Was tam ze sobą zabrać.
Już nawet znalazłam pierwszy pozytyw z posiadania tej książki. Jako że ceny na loty do Polski są zaporowe, biję się z myślą zostania na Boże Narodzenie w Londynie. A co autor proponuje na Wigilię?! Magię w czystej postaci... Pasterka w Westminster Abbey... czy może być coś piękniejszego?!

LONDYN W 3 DNI



Moja Mama zdążyła odlecieć do Polski i przyleciał Bartek na szybką wizytę. Tym razem przepis na zwiedzanie Londynu w 3 dni. Ważna uwaga, Bartek jest totalnym świrem Londynu i jeszcze większym londyńskiego metra, więc za punkt honoru obrał sobie przejażdżkę każdą linią i sfilmowanie oraz sfotografowanie chyba każdego możliwego pociągu.

A co zwiedzaliśmy?

Dzień 1 - Sky Garden i panorama Londynu, The MonumentPrimark na Tottenham Court Road i fish & chips w angielskim pubie.

Dzień 2 - od rana chłopaki zwiedzali w samotności, bo ja pracowałam i jakoś do końca się nie dowiedziałam, co widzieli, ale wiem, że byli w Museum of London na Baker Street i na King's Cross na peronie do Hogwartu (muszę się tam w końcu wybrać!).  Po południu wybraliśmy się pod Big Bena i pod London Eye, do Starbunia na kawę, na Piccadilly Circus i do Soho zaznać trochę nocnego życia ;)

Dzień 3 - Pałac Buckingham, St James's Park, Westminster Abbey, Lambeth Bridge, spacer wzdłuż Tamizy i powrót pod Big Bena, dalej Downing Street i Trafalgar Square. Stamtąd na London Bridge, spacer pod Tower Bridge, spojrzenie na City Hall, The Tower i panoramę Londynu.

Efekt był taki, że Bartkowi padła bateria w telefonie, bo narobił tyle zdjęć i filmów, a ja przez następny tydzień chodziłam do pracy jak zombie i odsypiałam wojaże ;)







LONDYN W 5 DNI


Dokładnie miesiąc temu przyleciała do nas moja Mama. Wizyta była o tyle pamiętna, że był to dla niej pierwszy raz w Londynie i pierwszy lot samolotem. Efekt podróży jest taki, że Mama pokochała latanie i moje miasto też! Czyli zamierzony efekt osiągnięty :)

A jak pokazać Londyn w pigułce... oto krótki przepis.

Dzień 1 - Przylot około południa na Stansted, przedostanie się do centrum, tradycyjny brytyjski obiad - curry ;) i trzeba ruszać w miasto. Pierwsza jazda metrem. Odwiedzamy Buckingham Palace i St James's Park. Pałac super, park piękny i te oswojone wypasione wiewiórki, spacer na Trafalgar Square i jedziemy double deckerem do domu.

Dzień 2- Jedziemy na Westminster, żeby wynurzyć się spod ziemi wprost na Big Bena, idziemy na spacer wzdłuż Tamizy aż na South Bank i na Waterloo. Czas na zakupowe szaleństwo na Oxford Street. W końcu to dziewczyńska wycieczka.

Dzień 3 - To nasz rodzinny dzień. Zaczynamy w tradycyjnym angielskim pubie tradycyjnym angielskim śniadaniem. Jedziemy do Natural History Museum, Victoria and Albert Museum i wreszcie do Harrodsa. Ależ w tym ostatnim było nudno. Nawet ozdoby świąteczne na bożonarodzeniowym piętrze nas średnio zachwyciły. Już rozumiem czemu Jonatan skapitulował i wrócił do domu... Wszak nam dziewczynom emocji było jeszcze mało, stwierdziłyśmy że ruszamy zwiedzać dalej. Pojechałyśmy na London Bridge i stamtąd na spacer pod Tower Bridge, zobaczyć też City Hall, The Tower, panoramę Londynu i the Shard z daleka i całkiem bliska.

Dzień 4 - Zaczęłyśmy wizytą w National Gallery, stamtąd spacer na Downing Street, pod Big Bena raz jeszcze, stamtąd transfer na Waterloo i spacer od South Banku wzdłuż Tamizy, przez mój ulubiony Millenium Bridge do St Paul's Cathedral. Bo tak zwiedza się Św. Pawła za darmo - wystarczy iść na mszę. Doświadczenie o tyle ciekawe, że można spotkać kobietę księdza i zabawić się w wyszukiwanie różnic między liturgią katolicką a anglikańską.

Dzień 5 - Miałyśmy upolowaną rezerwację na Sky Garden. Moja Mama była totalnie oczarowana zwiedzaniem Londynu od góry, a najbardziej chyba urzekło ją The Tower. Naprawdę polecam polowanie na wejściówki, bo naprawdę warto. Kogo byśmy tam nie zaprowadzili, wszyscy są zaczarowani. Jeżeli zatem planujesz wybrać się do Londynu, zawalcz o rezerwację na stronie internetowej Sky Garden około tygodnia przed planowaną wizytą. Tego samego dnia udałyśmy się jeszcze do Museum of London na Barbican. Tam wygrały uliczki sklepowe i królewska karoca i jeszcze musiałyśmy znaleźć czas na szaleństwo w Westfieldzie...

Tym sposobem w noc przed odlotem olśniło mnie, że nie poszłyśmy na Piccadilly Circus i do Fortnum & Mason i jeszcze do wielu wielu ważnych dla mnie miejsc. Ale na to będzie jeszcze czas następnym i jeszcze kolejnym i jeszcze... razem.