No i spełniłam swoje marzenie. Rozpakowałam się, powiesiłam rzeczy w szafie i ogarnął mnie przerażający smutek… że jak, że nie mam biletu powrotnego, że nie wiem kiedy znowu zobaczę moją Mamę i moje miasto?! I tak dla własnego i nie tylko zdrowia psychicznego założyłam bloga, bo trzeba się wygadać. Trzeba opowiedzieć światu jak to jest i jak tu jest. Nie, nie. Nie zamierzam narzekać, sama chciałam. Nawet celowo wybrałam datę 23 czerwca, co by wjechać na Wyspy w dniu referendum. Co by zdążyć przed Brexit. Muszę się po prostu przyzwyczaić. Tymczasem szukam pracy. W sumie już znalazłam. Nawet dwie. Ale tylko jedna mnie cieszy, ale ta zacznie się od września i będzie tylko dodatkowym zajęciem. Taki patriotyczny odruch, będę uczyć w polskiej szkole. A póki co będę serwować kawę w centrum. Ambitnie wiem

Będzie dobrze! Już nie będę beczeć! Przynajmniej spróbuję…
A tutaj tymczasem opowiem, co porabiam na co dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz