Ale do rzeczy...
Dzisiaj zabieram Was do Winter Wonderland, czyli do parku rozrywki budowanego od 10 lat, każdej zimy w Hyde Parku.
Wstęp tamże jest wolny ale za każdą uciechę trzeba już tam słono zapłacić.
A co nas czeka na miejscu.
Najpierw długa kolejka, (my wybraliśmy się do Winter Wonderland już po Świętach, w dzień powszedni, więc wydawałoby się, że zainteresowania za dużego już nie będzie, a tu proszę...). Potem przebijamy się przez ogromną ilość straganów, taki typowy jarmark bożonarodzeniowy, gdzie można dostać mydło i powidło. Dalej mijamy urocze lodowisko a altaną na środku, gdzie na żywo ktoś przygrywa świąteczne piosenki - bardzo sielski i romantyczny widoczek. Dalej mnóstwo straganów z loteriami fantowymi, trzeba tylko ustrzelić sobie w jakiś prawie niemożliwy sposób np. misia albo 3kg Toblerone. Dalej rozpoczynają się budki jedzeniowe z królującą niemiecką Wurst, często umieszczone w uroczych a'la alpejskich chatynkach. Następnie strefa pubów, w tym kilka naprawdę uroczych, jak np. na wolno obracającej się, bardzo kolorowej karuzeli. Dalej nieziemsko kiczowate labirynty strachu i niezliczone karuzele - niektóre przyprawiały o zawrót głowy już od samego patrzenia. Choćby mi dopłacali nie wsiadłabym na to! Oczywiście było też sporo karuzel dla dzieci, bo w końcu to dzieci czerpią najwięcej radości z takich miejsc :).
Na terenie Winter Wonderland znajdował się także cyrk, można było zobaczyć fragmenty Dziadka do orzechów na lodzie, przejechać się Diabelskim Młynem, czy wypić drinka w lodowym barze. Najpierw myślałam, że może wybralibyśmy się na Dziadka do orzechów właśnie, przejażdżkę na Diabelskim Młynie i drinka w lodzie, po czym sprawdziłam ceny i wyszło bagatela jakieś prawie 100 funtów...
Czy warto się tam wybrać? Typowe miejsce rozrywki dla mas. Byłam, widzialam, wrócę jak będę miała dzieci w odpowiednim wieku, na takie rozrywki. Kicz do potęgi, zewsząd migoczące światełka i tłum ludzi. Jonatan był tam tak nieszczęśliwy, że po pół godziny chciał już uciekać. My z Mamą dawałyśmy radę - czułyśmy się trochę jak duże dzieci, z tą różnicą, że nie chciałyśmy wszystkiego próbować. No dobra, ja czegoś spróbowałam - gorąca czekolada z Baileysem - pyszotka!
Także, jeśli za rok w okresie zimowym będziecie w Londynie i będziecie zmęczeni zabytkami i zakupami, wybierzcie się do Winter Wonderland - odrobina kiczu jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;).
Lodowisko:
Stragany i loterie fantowe:
Jedzonko i puby:
Karuzele i domy strachów:
Odrobina Sky Way i my:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz