poniedziałek, 25 grudnia 2017

KALENDARZE ADWENTOWE - wielki finał

Tak! Przyszedł ten dzień! Boże Narodzenie! To dzisiaj! Tyle czekania! Tyle przygotowań! Tyle zakupów! Tyle otwartych okienek w kalendarzach adwentowych... zatem i czas podsumowań. Ale zanim podsumowanie - pozwólcie, że złożę Wam życzenia...

Cudowności Kochani! Niech te Święta będą nowym początkiem lepszej części Waszego życia! A co, niech będzie z grubej rury! Nie będziemy sobie przecież żałować! Happy Christmas od Jonatana! Wesołych od mojej Mamy! I niech się wiedzie!


A przechodząc już do kalendarzy, to najpierw miał być tylko jeden, potem pojawił się drugi, który sprezentował mi Jonatan, trzeci dokupiłam na wyprzedaży, a czwarty z biżuterią z H&M zawitał do mnie krótko przed 20 grudnia ;) Ten z biżuterią dał mi sporo radości ale nie będę o nim pisać, bo ciężko było go ładnie sfotografować. Czy warto się w niego zaopatrzyć? Jeśli lubisz tanią biżuterię na kilka razy utrzymaną w klimacie świątecznym to śmiało! Ja byłam zadowolona tym bardziej, że trafiłam na okazję - zamiast £25, zapłaciłam £7 :)

Urodowe kalendarze były trzy.

Pierwszy i absolutnie najlepszy był ten z The Body Shop. Świetnie wykonany, na 25 dni. I jak się dzisiaj okazało, całe pudełko stanowi grę planszową, które może jeszcze dać nam trochę radości ;)


A w środku pełen wypas: 
opaska z króliczymi uszkami użyteczna przy nakładaniu maseczek
myjka
2 mydełka
5 żeli pod prysznic
3 balsamy do ust
2 masła do ciała - duże i małe opakowanie
krem do rąk
balsam do ciała z serii prfumowanej
płyn do demakijażu
2 pędzle
złoty brokat
czerwona szminka
czerwona konturówka
2 czarne kredki - zwykła i żelowa

Tak mi się ten kalendarz podobał, że Mikołaj przyniósl mi kolejny! Tym razem gwiezdną wersję noworoczną - dziś otworzyłam pierwsze pudełko, a ostatnie otworzę w Nowy Rok. Tyle radości!!!

Kolejny był kalendarz z L'occitane na 24 dni. Była to dla mnie świetna okazja do zapoznania się z kosmetykami tej marki, bo dotychczas znałam tylko szampon i perfum. Kalendarz bardzo ładny graficznie, szkoda tylko, że pudełka nie można wykorzystać w przyszłości :( Skład fajny, tylko dlaczego w środku było aż tyle mydła?! (Bo mydła w kostce to ja nie używam od lat.)


W środku znalazłam:
wspomniane 4 mydła w kostce
perfum
kula do kąpieli
4 kremy do rąk
krem do stóp
5 płynów do kąpieli - żele, olejki, kremy
4 mleczka do ciała
mój ulubiony szampon
odżywka do włosów
balsam do ust
krem

No i wreszcie na wyprzedaży sprezentowałam sobie kalendarz numer trzy. Ciekawa byłam produktu reklamowego blogosfery. Kalendarz 12-dniowy  Tanyi Burr. Nie spodziewałam się wiele ale za £10 można spróbować. Ładnie był wydany, trzeba przyznać.


W środku były:
3 lakiery do paznokci - tylko, że ja używam hybryd ;)
2 brokatowe eyelinery
2 brokaty sypkie
3 płynne pomadki - 2 w naprawdę ciekawych kolorach
lusterko
pilnik.

Podsumowując... aż mi smutno, że to już koniec i tak bardzo się cieszę, że na otarcie łez ;) mam chociaż kalendarz noworoczny. To takie moje małe guilty pleasures otwierać przez cały grudzień prezencikowe okienka :) Naprawdę sprawia mi to przyjemność! Ciekawe, jakie kalendarze sprawię sobie w przyszłym roku...

Także ten, raz jeszcze - Wesołych! Jedzcie, pijcie i śpiewajcie kolędy! A na Londyneczka czyta za chwilę czekać na Was będzie jeszcze jeden prezent ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz